Komentarze: 1
muszę przyznać że po godz 00 na imprezie sylwestrowej odczułam ulgę i wszystko co było beznadziejne jakby odpłynęło
to było super uczucie, które trwało do dzisiaj do godziny temu czyli cholernego momentu gdy zaczęłam mysleć o pracy
no więc siadłam do blogów i czytam....
a tutaj widzę że nie jestem jedyna, "kierat" tak ktoś nazwał swoją pracę a inni przytaknęli ze zrozumieniem
dlaczego człowiek musi spędzać ponad połowę życia w miejscu którego nie lubi
cholera najgorsze to to że ja już się przyzwyczaiłam i nawet nie szukam innej pracy
na szczęście gdy miałam jeszcze zapał zapisalam się na lekcje angielskiego...teraz już by mi się nie chciało hehehe
dobra już nie marudzę cholera....na dodatkek stałam się starą zrzędą
idę odrabiać pracę domową jak za starych dobrych czasów